Parę tygodni po oficjalnie premierze iPhone’a 4, nowy „magiczny”, mobilny system operacyjny iOS4 trafił do starszych komórek Apple – 3G i 3GS. Aktualizacja zajmuje kilkanaście minut i sprowadza się do paru kliknięć myszką w programie iTunes.
Zmiany widać już na pierwszy rzut oka – zamiast czarnego, klasycznego tła, na pulpicie mamy wybraną tapetę, trochę inaczej wyglądają też efekty podczas przełączania się pomiędzy aplikacjami. To są jednak tylko drobiazgi, prawdziwą „rewolucję” ma przynieść wielozadaniowość i wszystko byłoby piękne gdyby ta wielozadaniowość rzeczywiście istniała.
Niestety jak na razie dostajemy pseudo-multitasking sprowadzający się do dodatkowego menu, wysuwającego się po dwukrotnym wciśnięciu dolnego klawisza. Niby mają tam wyświetlać się, działające w tle programy, a w rzeczywistości jest niekończąca się lista ostatnio uruchomionych aplikacji, dla której trudno znaleźć jakieś sensowne zastosowanie (może za wyjątkiem panelu do sterowania odtwarzaczem muzyki).
W reklamach Apple czytamy: „wielozadaniowość uzyskała zupełnie nowy wymiar„, zapomniano jedynie dodać, że charakteryzuje go cały szereg ograniczeń – w tle mogą działać tylko wybrane usługi jak lokalizacja, odtwarzanie muzyki czy VOIP, a programy muszą być specjalnie przystosowane do multitaskingu. Będzie więc można słuchać internetowego radia czy rozmawiać przez Skype, bez potrzeby wyłączania TomToma (o ile developerzy tych programów zaaplikują im odpowiednie poprawki), ale nie ma mowy o aktualizacji czytnika RSS w tle, odświeżaniu stron internetowych i innych tego typu ekstrawagancjach.
Z drugiej jednak strony nie ma co narzekać, wielozadaniowość i tak jest przereklamowana, a większość użytkowników wcale jej nie potrzebuje. Aż dziwne, że Apple przywiązuje do tej funkcji tak wiele uwagi.
Nowością są też Foldery – czyli kolejna, po tapecie, opcja umożliwiająca personalizacje pulpitu. Katalog tworzymy przeciągając jedną ikonę programu nad drugą. Nie trzeba nawet martwic się o nazwę, system zajmie się tym za nas.
Są też oczywiście i ograniczenia – folder może zawierać maksymalnie 12 aplikacji, nie da się też w nim umieścić innego folderu.
Programiści Apple ulepszyli też klienta poczty email wyposażając go w skrzynkę Przychodzące, zawierającą wiadomości ze wszystkich kont.
Maile z danej konwersacji zostały połączone w wątki. Dopuszczono też otwieranie załączników w zewnętrznych aplikacjach.
Aparat zyskał zoom cyfrowy i chociaż sam nie znajduję dla niego żadnego, praktycznego zastosowania, to pewnie są tacy, którym się przyda.
Kamera natomiast dostała ręcznie ustawiany autofocus i to jest już bardzo przydatne rozwiązanie – pod warunkiem, że lubimy filmować telefonem komórkowym.
Zdjęcia możemy teraz przeglądać również na mapie (pod warunkiem, że mają zapisane dane lokalizacyjne).
Odtwarzacz muzyki zrobił się jakby ładniejszy i nareszcie da się tworzyć w telefonie własne listy utworów.
Jest jeszcze cały szereg innych drobnych usprawnień – poprawki interfejsu, obsługa klawiatur Bluetooth, liczenie znaków w wiadomościach, przycisk blokowania orientacji poziomej ekranu, możliwość kupowania programów w iTunes jako prezentów dla kogoś, przeszukiwanie treści SMSów, ikona na pasku stanu informująca o włączonych usługach lokalizacji etc.
Niestety wszystko to ma swoją cenę. Po raz pierwszy mojemu iPhone’owi 3GS zdarzają się „przycięcia” – głównie przy przełączaniu pomiędzy aplikacjami lub przewijaniu długiej listy. Występuje to sporadyczne, ale wcześniej nigdy nie miałem takich problemów, a iPhone wydawał się symbolem szybkości i płynności obsługi. Nowa wersja systemu nie obchodzi się też zbyt łagodnie z baterią, zużycie zwiększyło się o jakieś 20%, chociaż parę dni testów na pewno nie pozwala na wydanie ostatecznej oceny.
iOS4 nie oferuje zbyt wiele, to bardziej kosmetyczna aktualizacja niż jakas zasadnicza zmiana. Więcej nowości mamy chyba pomiędzy Androidem 2.1 a 2.2 niż miedzy softem Apple w wersjach 3 i 4. Jeszcze gorzej mają posiadacze modelu 3G, których pozbawiono „multitaskingu”, tapety na pulpicie, obsługi klawiatur Bluetooth czy blokowania orientacji ekranu.
Jeśli więc nie zrobiliście jeszcze aktualizacji, niewiele straciliście, ja sam praktycznie nie korzystam z żadnej nowej funkcji (z wyjątkiem folderów).