G1 – pierwsze wrażenia [recenzja]

0
875
Rate this post

Długo zastanawiałem się jaki telefon wybrać gdy T-Mobile zaproponowało mi upgrade kontraktu. Wiedziałem, że musi to być smartfon z klawiaturą QWERTY i że nie powinien pracować na Windowsie. Do wyboru miałem więc tak naprawdę Nokię E71, Blackberry Bold lub G1. Mogłem też postanowić poczekać na Nokię N97, ale ciągle nie ma oficjalnych informacji na temat premiery, a pół roku to trochę za dużo. Zwłaszcza, że wraz z nowym, darmowym telefonem zaoferowano mi więcej darmowych minut, wliczony nielimitowany internet, a wszystko w abonamencie tańszym o 30%.

Nokia E71 jest świetnym smartfonem. Eleganckim, dobrze wykonanym, ze sprawdzonym systemem, na który znajdziemy setki przydatnych programów. Ale z symbianem obcuję już tak długo, że chciałem jakiejś odmiany ( N97 wziął bym bez zastanawiania bo to nowy interfejs ).

Blackberry Bold już w domu mam. Co prawda nie używam go na co dzień ( przejęła go moja lepsza połowa ), ale przecież nie kupię sobie drugiego.
O Boldzie można powiedzieć jedno – rewelacja. Efektownie wygląda, solidna budowa, świetny wyświetlacz i wygodny w obsłudze system. W Polsce BlackBerry niestety praktycznie nie istnieje, ale jeśli ktoś będzie miał okazję wejść w jego posiadanie – szczerze polecam. I jeszcze jedna rzecz, której nie mogłem pominąć – multimedia. Takiego dźwięku nie ma chyba żaden inny, dostępny na rynku smartfon. Oglądanie filmów czy słuchanie muzyki bez słuchawek to jedne z najmocniejszych stron Bolda. Nie ma porównania do iPhone czy do Nokii 5800, przewyższa je o klasę.

Pozostał więc G1. Dużo brzydszy od konkurencji, beznadziejnie wykonany z żenującym aparatem. Dlaczego więc go wybrałem? Odpowiedź jest prosta – Android. Nowy system, który może nieźle namieszać na rynku smartfonów ( chyba że nowy Palm z WebOsem wejdzie mu w paradę ).

Ale, jak to się mówi, zacznijmy od początku.

Opakowanie i to co w środku

G1 pakowany jest, zgodnie z najnowszymi trendami, w niewielkie, gustowne, czarne pudełko, zamykane na magnes i z biało-t-mobilową obwolutą.

Zestaw nie jest zbyt bogaty. Oprócz telefonu znajdziemy w nim słuchawki stereo, ładowarkę, kabel USB i pokrowiec. Dostajemy też kartę pamięci microSD 2GB od razu włożoną do słuchawki. Miłą niespodzianką jest załączona folia ochronna na wyświetlacz. Pierwszy raz się spotykam żeby producent dawał coś takiego, a przecież taka praktyka powinna być powszechna.

Tu od razu muszę się przyznać do niezłego failu. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zacząłem zakładać folię od razu po przyjściu do domu, na stojąco w wełnianym swetrze. Teraz próbki swetra mogę oglądać codziennie na ekranie, a do mnie jedzie następna folia.
Folia spełnia nie tylko role ochronną ale też ułatwia obsługę dotykowego wyświetlacza. Goły ekran nie ma żadnego poślizgu, nie da się przewijać i obsługa jest niewygodna.

Jeśli chodzi o jakość akcesoriów to nie ma w nich nic specjalnego. Kable jak to kable, słuchawki niebrzydkie ale bez rewelacji, futerał najprostszy z możliwych z tworzywa skóropodobnego.
Słuchawki mają klipsa, przycisk pauzy, potencjometr i wbudowany mikrofon. Co ciekawe regulacja głośności jest analogowa, w postaci pokrętła. Rozwiązanie jak dla mnie bardzo fajne, już mi się znudziły przyciski. Zmiana poziomu dźwięku słuchawek jest przez to niezależna od telefonu i nie wpływa na ustawienia komórki.

Zestaw oceniam na 4 (w pięciostopniowej skali)

Wygląd i jakość wykonania

Szczegółowe opisywanie co telefon ma z każdego boku to zwykle najnudniejsza część każdego testu, postaram się więc ograniczyć to do minimum. Zresztą i tak nie ma o czym pisać. Jest wejście USB na dole, przyciski głośności i aparatu z boku, a z przodu trackball taki jak w Blackberry oraz 5 przycisków – menu, zielona i czerwona słuchawka, home, klawisz wstecz.

Wyświetlacz ma 3.17 cala, rozdzielczość 320 x 480 px i obsługuje 64k kolorów. Parametry raczej średnie, bez rewelacji ale nie ma też się czego wstydzić.

Klawiatura QWERTY również w sumie jest niezła. Gumowe przyciski, mimo niewielkich rozmiarów, obsługuje się dość precyzyjnie. Nie potrzeba wiele czasu, żeby się do nich przyzwyczaić. Trochę irytuje umieszczenie klawisza menu w miejscu gdzie zwykle jest shift, ale ogólne wrażenie jest pozytywne.

Dość trudny jest dostęp do karty pamięci. Żeby ją wymienić trzeba wysunąć ekran, otworzyć zaślepkę i użyć jakiegoś narzędzia do wciśnięcia karty – jest za głęboko by sięgnąć samym palcem. Telefon obsługuje nośniki microSD.

G1 to nie jest najładniejszy telefon jaki w życiu widziałem. Wygląda trochę jak prototyp, który dopiero ma trafić do działu odpowiedzialnego za design. Wiadomo, że większość współczesnych smartfonów jest plastikowa, ale HTC w swoim modelu nawet nie próbował tego ukryć, a wręcz to podkreśla. Z drugiej strony urządzenie jest w miarę lekkie (158g), a jego wymiary są w sam raz (117 x 55,7 x 17,1 mm). Podczas rozmowy trzyma się go bardzo wygodnie i pewnie. Dobrym pomysłem jest też lekkie wygięcie u dołu dopasowujące telefon do kształtu twarzy.

Tak więc jeśli szukacie sprzętu, którym zachwycicie swoich znajomych, trzymajcie się z daleka od G1, on wam popularności nie przyniesie (chyba, że w kółku komputerowym).

Jakość wykonania to również nie najmocniejsza strona pierwszego urządzenia z Androidem. Na forach dyskusyjnych o symbianie wszyscy narzekają na niedociągnięcia w Nokiach – slider ma luzy, pokrywa na baterię trzeszczy, aparat nie osłonięty itd. Panowie spokojnie, zobaczcie G1, a od razu wam się humor poprawi. Dopiero w nim możecie poznać co to znaczy luźny slider. E90, E71 a nawet N95 przy produkcie HTC to jak Porsche przy Hyundaiu. Kilka razy zdarzyło mi się upuścić na beton swoje Nokie i za każdym razem poza kilkoma ryskami nic poważnego się nie stało – działały bez problemów. Jestem pewny, że upadek G1 zakończy raz na zawsze jego żywot i nawet futerał mu nie pomoże.

Wygląd zasługuje jedynie na – 3

Obsługa

Jak dotąd, wygląda na to, że HTC G1 to koszmar każdego użytkownika, pora więc wprowadzić trochę lepszego nastroju do tej recenzji.

Żeby przekonać się do tego telefonu trzeba go uruchomić i trochę się nim pobawić. Wygoda obsługi rekompensuje niekorzystne pierwsze wrażenie. Zadowoleni powinni być zarówno wielbiciele dotykowych ekranów jak i konserwatywni „klawiaturowcy”.

Czułość ekranu jest taka jak być powinna. Nie wymaga dużo siły i równocześnie rzadko zdarza się, żeby przypadkowe muśnięcie uruchomiło jakąś aplikację. Przewijanie ekranu jest płynne i łatwo wyczuć jak nim operować by zawsze osiągnąć zamierzony efekt.
Niestety nie ma jeszcze ekranowej klawiatury tekstowej więc za każdym razem gdy chcemy coś napisać musimy odsłonić klawiaturę. Może to być czasami irytujące ale mam nadzieję, że wraz z aktualizacją firmware problem zniknie.

Do wykręcenia numeru służy ekranowa klawiatura numeryczna, wywoływana poprzez ikonę dialer lub zakładkę o tej samej nazwie w Kontaktach czy Rejestrze połączeń.

Jak już pisałem wcześniej, klawiatura, mimo niewielkich rozmiarów, dobrze spełnia swoje zadanie. Nie przeszkadza tak bardzo nawet jej niezbyt ergonomiczne umiejscowienie. Przystosowana jest głównie do pisania dwoma kciukami gdy trzymamy telefon w ręce. Używanie jej gdy leży na stole do najwygodniejszych już nie należy, to nie jest Nokia E90.
Klawiatura ma wszystkie standardowe znaki plus kilka klawiszy dodatkowych. Jest wśród nich przycisk menu, klawisz @ (chociaż znak ten można też wprowadzić skrótem shift+2) i lupka odsyłająca do wyszukiwarki google. Nie ma osobnego Capslocka, ale jego funkcję zastępuje podwójne kliknięcie Shifta.

Odsłonięcie klawiatury automatycznie obraca ekran do pozycji poziomej, a zasłonięcie przywraca go do pionu. Akccelerometr nie działa w żadnej domyślnie zainstalowanej aplikacji, ale są już programy np. przeglądarka www Steel, które go wykorzystują.

Oprócz ekranu i klawiatury, w sterowaniu pomaga trackball. Jest on identyczny z tymi znanymi z BlackBerry. Pozwala manipulować ekranem, nawigować między ikonami czy linkami, działa też jako przycisk zatwierdzenia. Jak dotąd rzadko mi się zdarzyło go używać, dotyk w zupełności wystarcza, ale są oczywiście przypadki gdy kulka jest niezastąpiona np. do klikania w linki na stronach www. Przydałaby się moim zdaniem opcja wyłączania trackballa, bo tak samo jak pomaga, tak samo może czasem przeszkadzać. Zdarza się, że go lekko potrącamy ręką podczas pisania i wtedy może zmienić nam położenie kursora lub przeskoczyć do innej pozycji w formularzu.

Do opisania pozostały jeszcze przyciski specjalne.

  • Menu – umieszczony na środku tuż pod ekranem – służy do odblokowania telefonu i wywołania dodatkowego menu w każdej aplikacji. To przycisk, którego będziecie najczęściej używać.
  • Zielona słuchawka – pierwszy od lewej na dole pod ekranem – za jej pomocą odbieramy i wywołujemy połączenia, uruchamia też rejestr połączeń
  • Home – drugi od lewej – przycisk pozwalający nam powrócić do pulpitu z dowolnego miejsca telefonu, przytrzymanie go pokazuje 6 ostatnio używanych aplikacji
  • Wstecz – drugi od prawej – to oczywiście klawisz, który umożliwia nam powrót do poprzedniego ekranu
  • Czerwona słuchawka – pierwsza od prawej – kończy połączenie i wyłącza ekran/blokuje telefon
  • Klawisz aparatu – na prawym boku – uruchamia aparat, robimy nim też zdjęcia
  • Klawisze głośności – na lewym boku – tu chyba nie trzeba wyjaśniać. Głośność ustawiamy niezależnie dla telefonu i dla muzyki.

HTC zapewniło użytkownikom G1 wszystko co potrzebne do wygodnej i bezproblemowej obsługi telefonu. Ekran jest świetnie wyważony, bezproblemowo obsługuje się go palcami a wspomagają go dobra klawiatura i szereg pomocniczych klawiszy o trackballu nie zapominając. Obsługę oceniam na mocne 5.

Bateria

We wszystkich recenzjach G1 bateria uznawana jest za najsłabszy punkt tego telefonu. Ja po pierwszym dniu byłem przerażony. Rzeczywiście energia znikała w oczach. Tak jakbyście włączyli stoper. Jest 100%, przeglądam parę stron, sprawdzam znowu a tu 88%. Odpalam odtwarzacz muzyki, słucham przez 20 minut, sprawdzam – 72%. Przeglądam Android Market, pobieram parę aplikacji, sprawdzam – 60%. O co chodzi myślę, czy rzeczywiście to taka katastrofa?
W sumie pierwszego dnia bateria wytrzymała dokładnie 24 godziny. W tym czasie słuchałem muzyki przez około 1.5 godziny, wykonałem parę połączeń, Google Mail synchronizował się na bieżąco, spędziłem parę godzin na stronach internetowych i pobrałem kilkanaście aplikacji. Nie jest więc tak strasznie. Na początku poziom naładowania spada dość gwałtownie, ale potem jakoś to się uspokaja.
Kolejne dni to jeszcze lepsze osiągi. Widać, że bateria potrzebuje trochę czasu by uzyskać pełną pojemność. Przy rzadkim używaniu, telefon spokojnie wytrzyma 48 godzin (cały ostatni weekend nie musiałem ładować).
Dzisiaj na przykład, po nocnym ładowaniu, zacząłem używać G1 od 6.00 – 2 godziny słuchania muzyki, poczta, strony www, trochę zdjęć, kilka połączeń, SMSy, GPS – teraz czyli o 20.00 Power Manager wskazuje 51%. Jestem pewny, że spokojnie wytrzyma i jutrzejszy dzień.

Oczywiście niektóre aplikacje są szczególnymi pożeraczami – np. klient Last.fm czy YouTube.
Podsumowując, bateria w G1 nie jest, aż taka słaba jak mówią. Można ją porównać z akumulatorami z innych smartfonów np. E90 czy N95. Oceniam ją na 3.5.

Dźwięk

Jakość i poziom dźwięku odgrywanego przez wbudowane głośniki jest porównywalna do tej z innych współczesnych telefonów. Bez rewelacji, boomboxa nim nie zastąpimy. Słuchawki to już inna bajka. Nie jestem audiofilem więc o jakości niewiele mogę powiedzieć, ale głosność przewyższa wszystkie Nokie z jakimi miałem do czynienia. Podczas gdy w N80, N95 czy E90 słuchanie na pełnej mocy to norma, w G1 się po prostu nie da – jest na prawdę głośno. Nareszcie mogę dostosować volume do własnych potrzeb, nie uciekając się do sztuczek z equalizerem.
Nie mogę też narzekać na jakość dźwięku podczas rozmów. Jest taki jak powinien być w telefonie.
Jako, że nie zdarza mi się słuchać muzyki bez słuchawek oceniam tą cześć telefonu na 4.5

Zasięg, GPS i transmisja danych

Tak się składa, że mieszkam w miejscu o ograniczonym zasięgu sygnału GSM/UMTS. Na zewnątrz jest jeszcze ok, ale w mieszkaniu są miejsca prawie odcięte od usług operatora, a przynajmniej tak było gdy miałem Nokie N95 i E90. Okazało się, że G1 potrafi trochę więcej. Teraz praktycznie mam zasięg w całym mieszkaniu. Tam gdzie w Nokiach była jedna kreska teraz są dwie, tam gdzie nie było połączenia teraz mam jedną kreskę. (ocena 5)

Z GPSem jest odwrotnie. Tutaj Nokia ma przewagę. W obydwu komórkach fińskiego producenta GPS odnajdował satelity w sekundy, G1 zajmuje to parę minut. Niestety nie miałem jeszcze okazji przetestować jak to wygląda w samochodzie i nie wiem czy w ogóle będę sprawdzał. Na razie brak jakiejkolwiek sensownej nawigacji na Androida a jeżdżenie z Google Maps mija się z celem.
Można więc uznać, że aktualnie GPS jest tylko mało istotnym gadgetem w telefonie HTC. Sytuacje pewnie się zmieni gdy Android Market rozpocznie dystrybucję płatnych aplikacji – TomTom czy Garmin raczej nie odpuszczą okazji, żeby zająć kolejny fragment rynku. (ocena 3.5)

G1 podłączamy do komputera kablem miniUSB/USB. Co prawda gniazdo w telefonie trochę się różni wyglądem od standardowego miniUSB, ale każdy kabel tego typu powinien działać bez problemu.

Nie potrzeba żadnego specjalnego oprogramowania. Po podłączeniu, musimy jedynie (jak to w linuxie) zamontować kartę (opcja dostępna na górnym pasku) i dalej już postępujemy jak ze zwykłym czytnikiem kart. Szybkość transferu danych jest również z nim porównywalna. Wszystko proste i wygodne – dla mnie na 5.

Aparat

Niby ma autofocus, niby ma 3 miliony pikseli, ale trudno go nazwać prawdziwym aparatem cyfrowym. Nie ma lampy błyskowej ani nawet byle jakiej diody, nie potrafi kręcić filmów wideo. Konkurować może jedynie z aparatem iPhona a i tak nie jestem pewien czy miałby szanse na wygranie. Nie warto się nawet więcej rozwodzić nad tym elementem G1 – ocena tylko, a może aż 3.

Podsumowanie

Jak zapewne zauważyliście, o Androidzie praktycznie nie wspominałem. Nie chciałem mieszać oceniania sprzętu z ocenianiem systemu. Androidem zajmę się w drugiej części recenzji.
Sam telefon nie zachwyca, jest po prostu średni. Równocześnie też nie rozczarowuje, bo nikt kto go zobaczy na żywo, nie spodziewa się nie wiadomo czego. Zastanawia mnie czemu akurat takiego średniaka wybrano na pierwszego reprezentanta rodziny Android.
Gdyby nie ten system, to G1 byłby tylko kolejną pozycją w katalogu HTC, którą nikt się nie interesuje.
Mogę go polecić tylko osobom lubiącym eksperymentować i chcącym przetestować Androida. Jeśli szukacie konkurenta dla iPhona to w tym modelu go nie znajdziecie, G1 po prostu nie ma tej klasy. Jeśli szukacie porządnego telefonu, który dużo potrafi, ale nie bawi was ciągłe instalowanie nowych programów – weźcie Nokię lub BlackBerry. Jeśli interesują was głównie multimedia – trzymajcie się od tego HTC z daleka.
G1 to głównie model dla ciekawskich i dla developerów oprogramowania na Androida. Ma rację bytu tylko do czasu gdy pojawi się jego odpowiednik od jakiegoś uznanego producenta typu Samsung czy SonyEricsson. Potem wszyscy o nim zapomną i przetrwa jedynie jako wpis w Wikipedii.