

Żar. Oddech Afryki
Cała wiedza, jaką wyniosłam o Afryce i kolonializmie ze szkoły czy filmów jest zaledwie kroplą w morzu informacji zdobytych dzięki Dariuszowi Rosiakowi. Otwiera oczy i jest szczery do bólu. W swoich przemyśleniach nic nie zakładał z góry i potrafił obiektywnie ocenić wydarzenia. Afryka jest drugim (po Azji) co do wielkości i liczby mieszkańców kontynentem świata, żyje tam ponad miliard ludzi a wszyscy wiemy, że w większości bardzo się różni od przyjętych u nas standardów.
Ludzie przeważnie są źli. Jeżeli są silni, żyją kosztem słabych. Dobrzy ludzie są bez wyjątku słabi: są dobrzy, ponieważ nie są na tyle silni, żeby być złymi.
Niesamowicie wciągnął mnie na długo (na szczęście) rozwinięty wątek dyktatury i strachu jaki panował w Afryce. Sytuacja ekonomiczna i polityczna to temat rzeka, o którym w istocie można by było napisać zupełnie odrębną książkę. Autor porusza się po wielu krajach Afryki co bardzo mi się spodobało. Nie skupia się na pojedynczym miejscu a potem szumnie nazywa to reportażem o AFRYCE. Z pokorą i zrozumieniem opisuję wszystko co widzi i z kim rozmawia. Czytając ją byłam autentycznie zła, kiedy musiałam przerwać czytanie i zająć się czymś innym. To chyba wystarczająca rekomendacja 😉
Piękna i rozwijająca książka.
Anna To
Ta książka to lektura dla wszystkich tych, którzy chcą poszerzyć horyzonty, wzbogacić wiedzę o Afryce i zrozumieć jakże trudne i inne od naszego jest afrykańskie życie.
Dariusz Rosiak bardzo sprawnie i skrupulatnie opisuje sytuacje polityczną w poszczególnych krajach afrykańskich. Objaśnia i tłumaczy. Dowiadujemy się wielu ciekawych faktów z życia w Senegalu, Zimbabwe, Mali, Ghany, Etiopii, Rwandy, Demokratycznej Republiki Konga, Ugandy, Angoli, Kenii, Południowego Sudanu, Tanzanii, Republiki Południowej Afryki. Autor idealnie łączy reportaż, własne przygody podróżnicze z faktografią, która nie raz nie, dwa bywa po prostu szokująca. To Afryka proszę Państwa – można by napisać, bez upiększania i wygładzania. Jak dla mnie lektura idealna.

Jeśli ktoś z Was chce poznać rys historyczny, który daje podłoże do zrozumienia trudnej i nie raz tragicznej drogi poszczególnych państw od czasów kolonizacyjnych po współczesność to będzie to strzał w dziesiątkę. Dzięki tej książce w końcu zrozumiałam podłoże wojny domowej w Rwandzie między Hutu i Tutsi, a że zbiegło się moje czytanie z premierą filmu “Ptaki śpiewają w Kigali” to idealnie mogłam odgadywać niuanse zawarte w filmie. Bo podłożem tej wojny byli najpierw Belgowie, którzy przejęli ten kraj po I wojnie światowej i zaczęli segregację rasową i zdecydowany podział na Hutu (tych gorszych) i Tutsi ( tych lepszych) , potem Francuzi, którzy natomiast przez 30 lat od odzyskania niepodległości przez Rwandę wspierali Hutu i dyskryminowali Tutsi. W 1994 estermiści Hutu mieli za sobą aparat państwa, mieli również poparcie Francji, która szkoliła armię i wspierała rząd. Nienawiść narastała latami. A wszystko to po to by mieć władzę i rządzić, by polityka nie była dla ludzi tylko ludzie byli w służbie władzy. Dziś Rwanda leczy rany i oficjalnie nie używa się podziału na plemiona Hutu i Tutsi. Jest to zabronione.
Natomiast jeśli chodzi o jedzenie to najbardziej utkwił mi w pamięci fragment dotyczący Etiopii.
W restauracji w Bahir Dar wraz ze znajomym Etiopczykiem czytamy menu:
-Czy mogę coś zasugerować ?-nieproszona przysiada się do nas młoda Amerykanka -Kotlety rybne są naprawdę rewelacyjne. Weźcie je.
Etiopczyk patrzy na nią lekko skonsternowany, ja mam niezły ubaw, a ona, niezbita z tropu, pogrąża się dalej.
-Mieszkam w Etiopii już rok i naprawdę polecam kotlety. Bardzo dobre. W ogóle etiopskie jedzenie jest bardzo dobre, tylko trzeba wiedzieć , co wybrać .
To bardzo symboliczna scena 🙂 Amerykanka doradza Etiopczykowi co powinien zjeść w Etiopii. Wie co dla niego dobre bo już rok mieszka w jego kraju 🙂 Tak właśnie jest niestety, że “biali” najlepiej wiedzą co dla Afryki dobre 🙁
Nie pozostało mi więc nic innego jak przynajmniej spróbować zrobić kotlety rybne z etiopską przyprawą. Zapraszam

Przepis na etiopskie kotlety rybne:
- 1/2 kg ryby np filetów z dorsza
- 2 łyżeczki przyprawy etiopskiej berbere – przepis tu : http://annatoannatamto.pl/babcia-w-pustyni-i-w-puszczy-przepis-na-doro-wat/
- 1 zwykła czerstwa bułka namoczona w mleku
- 1 jajko
- bułka tarta
- 1/2 pęczka pietruszki
- 1 ząbek czosnku
- cebula
- olej do smażenia


Pietruszkę, czosnek, cebulę rozdrabniamy w blenderze. Rybę i namoczoną bułkę mielimy w maszynce do mięsa. Rybna pulpę mieszamy z przyprawą, rozdrobnionymi pietruszką, czosnkiem i cebulą.Następnie dodajemy jajko i mieszamy. Formujemy kotlety, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na oleju.
Smacznego
Anna Tamto

Zobaczcie również :
Maska Afryki. Odsłony afrykańskiej religijności / Przepis na fufu z gulaszem
Dodaj komentarz