Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą

Katarzyna Tubylewicz to świetna reportażystka i znawczyni Szwecji. Przez kilka lat stała na czele Instytutu Polskiego w Sztokholmie.

To tu żyje, pracuje i pisze. Polka w Szwecji, która o Szwedach i Szwedkach wie dużo i chętnie się tą wiedzą dzieli. Wie równie dużo o Sztokholmie. Tym razem wraz ze swoim synem postanowiła napisać subiektywny przewodnik po tej stolicy.

Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą

Myślę, że ten przewodnik  stanie się  punktem odniesienia dla wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć coś więcej niż Muzeum Abby czy Muzeum Vasa.

To ciepły, przyjazny i zaskakujący poradnik, dzięki któremu Sztokholm staje się jeszcze ciekawszy, jeszcze bardziej intrygujący i… dlatego  jeszcze bardziej chce się odwiedzić to piękne miasto.

Dzisiejsza książka to taka mieszanka wybuchowa 🙂

Połączenie przewodnika, reportażu i wywiadu dało efekt piorunujący. Książka jest bardzo dobra. Pokazuje nie tylko miasto, ale przede wszystkim ludzi. Ludzi, którzy przecież tworzą atmosferę Sztokholmu.

No więc jacy oni są ? Mieszkańcy Sztokholmu ?

Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą

Katarzyna Tubylewicz świetnie przeskakuje z miejsc, do ludzi i odwrotnie. Przygląda się szwedzkiemu społeczeństwu i analizuje swoje obserwacje.

Dzieli się tymi przemyśleniami i stąd np. wiemy jak dużą wagę Sztokholmczycy przywiązują do adresów zamieszkania. Jak ważne są poszczególne dzielnice. Kto, gdzie lubi, lub raczej powinien mieszkać i co znajdziemy w poszczególnych zonach. Ile w tym zawiłości, kontrastów i ukrytych kodów społecznych wiedziało niewielu … a teraz wiedzą także czytelnicy Katarzyny Tubylewicz.

Sztokholm, miasto które tętni ciszą

Autorka nie tylko oprowadza czytelników po, w zasadzie zupełnie nieutartych i nieoczywistych szlakach, ale rozmawia z mieszkańcami, opowiada o miejscach, prowadzi dialog z czytelnikami, w którym jest dużo ciekawostek, trochę faktów historycznych, odrobinę  osobistych przygód autorki.

Daje to świetną mieszankę, która tętni… ciszą, miłością i zrozumieniem dla tego miasta.

Dlaczego ciszą ?

Bo książka jest nienachalna, nic nie narzuca …daje wybór. A miejsca wybrane przez autorkę i jej syna po prostu zachwycają : domek Hobbita w Storängen, historia Klary, hipsterska Södermalm czy ogród Millesa.

Archipelag sztokholmski na zdjęciach Daniela Tubylewicza  i w opisach autorki zachwyca. Rzeczywiście jest tam pięknie, ale książka powoduje, że nawet jeśli się go nie widziało… to i tak można go pokochać 😉 … za harmonię, ciszę i uważność jaką daje.

Dużą wartością tej książki jest to, że autorka  nie pomija przedmieść. Wręcz przeciwnie … odczarowuje je, oswaja, udowadnia, że multi kulti to nie tylko hasło… to rzeczywistość, w której sztokholmczycy coraz częściej szukają inspiracji.

Zdjęcia są piękne. Oprócz tego ciekawe i klimatyczne. Daniel Tubylewicz zapowiada się na świetnego fotografa. Piękna idea rodzinnej pracy; syna z matką …świetny pomysł.

Wywiadu z Katarzyną możecie posłuchać tu :

https://www.rdc.pl/tag/katarzyna-tubylewicz/

Mówię Sztokholm- myślę fika 🙂 Tak mi się kojarzy…więc dziś nietypowy przepis bo na udaną fikę. Co to jest fika ?

Sztokholm

Przepis na udaną fikę 😉

Zaparzyć kawę 🙂 ponieważ bez kawy nie ma fiki. A ponieważ kawa jest w Szwecji święta i pije się ja litrami to brak kawy w szwedzkim domu graniczy z tragedią 😉

Dobra kawa z ekspresu przelewowego to podstawa FIKI.

Co jeszcze trzeba wiedzieć o fice ?

Fika to filozofia, fika to rytuał, fika to nie tylko przerwa na kawę… to coś znacznie “głębszego”. Każda okazja do fiki jest dobra i wszystkie okoliczności sprzyjające. Fikę można praktykować wszędzie -w pracy, na mieście i w domu.

Fikę można spędzić ze znajomymi, rodziną lub całkiem obcą osobą. To czas, kiedy  jest się razem. Kiedy przychodzi czas na fikę w pracy to czas zarezerwowany na “oddech”, wszystko może zaczekać … A powodów do fiki jest tyle ile pomysłów 🙂 Najważniejsze, że brak okazji też jest dobrą okazją do fiki.

Drugim nieodłącznym elementem fiki są wszelkiego rodzaju bullar, czyli bułeczki drożdżowe z różnym nadzieniem :cynamonowym, kardamonowym, czekoladowym itp i itd .

Przepis na kanelbullar http://annatoannatamto.pl/kraina-zimnolubow-skandynawia-dla-poczatkujacychprzepis-na-kanelbullar/  był już na blogu dlatego dziś inne pyszne bułeczki o nazwie :

Kardemummabullar :

Kardemummabullar :

Składniki na ciasto:

  • 250 ml mleka
  • 1 saszetka drożdży instant
  • 70 g brązowego cukru
  • 400 g mąki
  • 1 łyżeczka mielonego kardamonu
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 50 g masła

Kardemummabullar

Składniki na nadzienie:

  • 70 g masła (w temp. pokojowej)
  • 30 g brązowego cukru
  • 2 łyżeczki mielonego kardamonu

Do dzieży miksera wlewamy mleko podgrzane do temp. 37-38 stopni C. Dodajemy 1 łyżkę cukru oraz drożdże. Mieszamy. Czekamy ok. 10 minut aż drożdże zaczną pracować, o czym będą świadczyły bąbelki na powierzchni. Mieszamy mąkę, sól, kardamon i pozostałą część cukru. Mieszając stopniowo dosypujemy do mleka.

Kiedy ciasto jest zagniecione dodajemy miękkie masło. Misę przykrywamy ściereczką i zostawiamy na godzinę, by ciasto wyrosło. Powinno podwoić swoją objętość. Przygotowujemy kardamonowe nadzienie mieszając miękkie masło, cukier i kardamon. Wyrośnięte ciasto rozwałkowujemy. Rozsmarowujemy na nim cienko kardamonową masę. Następnie składamy na pół i kroimy cienkie paseczki. Zwijamy te paseczki w ruloniki i owijamy nimi palce zawijając ósemkę. Na koniec smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy perlistym cukrem.

Smacznego 🙂 Udanej fiki 🙂

Zobaczcie również:

“Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie”/ Przepis na Köttbullar

Written by Ania Traczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *