Jeśli chcecie przeczytać niebanalną książkę o jedzeniu, historii i Rosji to dzisiejsza pozycja spełni wasze oczekiwania. Pochłonęłam ją szybciutko i z kartki na kartkę byłam coraz bardziej głodna. Głodna wiedzy, przepisów i przygód. Ale i głodna ponieważ ta książka opowiada o jedzeniu… a dokładnie o rosyjskim jedzeniu więc jak się domyślacie czytając cieknie ślinka 🙂 Ksiażka ta porusza więc zmysły, uruchamia wspomnienia, wprowadza w nostalgię.
Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej
Pokazuje i przypomina jak się żyło za żelazną kurtyną. U nas, Polaków ta książka może wzbudzać skrajne emocje – tęsknoty za PRL-em lub wstrętu do szarych minionych czasów. U mnie jednak Aya von Bremzen wzbudziła nostalgię. Przypomniałam sobie saturatory z wodą sodową na rogu każdej ulicy, niby puste półki w sklepach ale jednocześnie kolejkową atmosferę, kiedy to tuż po szkole szło się stać po “masło”. Niby nic nie było ale nigdy nie byliśmy głodni a potrawy były zawsze urozmaicone. Wódka i nieśmiertelna sałatka jarzynowa przy każdej okazji to rosyjski zwyczaj, który w naszym kraju zrobił furorę.
Jednak Aya von Bremzen pisze znacznie lepiej. Z polotem i humorem, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie.
Aya von Bremzen w 1974 roku wyemigrowała wraz z matką do Stanów Zjednoczonych. Kiedy wyjechały miała 10 lat, źle znosiła adaptację do nowych warunków i … nowej amerykańskiej kuchni. To co wydawało się przed wyjazdem “dobre”, “amerykańskie”, “zagraniczne” okazało się kompletnie niejadalne, mdłe i po prostu niesmaczne.
Autorka w Związku Radzieckim była nad wyraz uprzywilejowana. Nie odczuła więc zbytniego głodu czy niedostatków. Jako wnuczka byłego szpiega i komisarza wojennego oraz córka pracownika mauzoleum Lenina posiadała lepsze warunki do zaspokajania kulinarnych potrzeb.
Sytuacja jej rodziny zmieniła się dopiero po emigracji jej i matki do USA- wrogiego państwa. Po latach spędzonych w Ameryce autorka wraz matką postanawiają wrócić do smaków jej dzieciństwa. W nowojorskim apartamencie tworzą kawałek kulinarnego Związku Radzieckiego. Sięgają do historii i do kuchni XX wiecznego Kraju Rad. Szukają utraconych smaków.
Każdy rozdział odpowiada innej dekadzie XX w ich ojczyźnie. Dla każdej dekady (z wyjątkiem piątej, głodowej) autorka wybiera charakterystyczną jej zdaniem potrawę, od kulebiaka, którego mistrzynią jest jej mama czy pysznej gefilte fisz przez gruzińskie chanachi i kukurydziany chleb Chruszczowa , znajdziemy też sałatkę „Olivier” i moje ukochane bliny 🙂 … przepyszne zresztą 😉
I tak historia kraju, historia rodziny przeplata się z historią smaków, zapachów i doznań.
Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej
Uważam, że pomysł na książkę jest świetny, tym bardziej, że sama również znajduję kulinarne inspiracje nie tylko w książkach ale i w życiu.
Lubie wracać do smaków i zapachów z dzieciństwa, lubię grzebać w przepisach mojej mamy, słuchać co gotowała babcia lub dziadek. Dla takich sentymentalnych świrów jest ta książka, ale i dla wszystkich tych, którzy chcą poczuć w ustach wschód 🙂 Na końcu książki są bowiem przepisy, z których oczywiście skorzystałam.
Dziś więc będą przepyszne radzieckie naleśniki czyli
Przepis na bliny (przepis z książki)
- 12g (2,5 łyżeczki) drożdży suszonych
- 240 ml ( 1 szklanka) ciepłej wody
- 60g (4 łyżki stołowe) cukru oraz dodatkowo 2 łyżeczki
- 340g ( 2 i 3/4 szklanki) zwykłej mąki
- 600ml (2,5 szklanki) mleka pełnotłustego o tem pokojowej
- 60g ( 4 łyżki stołowe) niesolonego masła, roztopionego, oraz dodatkowo więcej do omaszczenia blinów
- 2 duże jajka, oddzielić żółtka od białek, żółtka ubić
- 2 łyżeczki soli
- olej rzepakowy
Bliny
Podawać ze stopionym masłem, kwaśną śmietaną, przynajmniej dwoma rodzajami wędzonej ryby, kawiorem bądź ikrą łososia oraz zestawem dżemów
- W dużej misce wymieszać drożdże, wodę i 2 łyżeczki cukru, pozostawić aż do spienienia się. Utrzepać z p≥oł szklanki ( 60g) mąki na gładką masę. Przykryte ciasto umieścić w ciepłym miejscu, aż zaczną tworzyć się pęcherzyki powietrza prawie podwoi swoja objętość, na ok. godzinę.
- wymieszać z ciastem mleko, roztopione masło, pozostałe 280g mąki, żółtka jaj, 60g cukru i sol.Ubijać ciasto, aż stanie się jednolite, i pozostawić do wyrośnięcia. lekko przykryte folią spożywczą, aż zaczną tworzyć się pęcherzyki powietrza ciasto podwoi swoją∑ objętość, na ok 2 godziny, po czym znów zamieszać i znów pozwolić mu wyrosnąć . Można tez wstawić ciasto do lodówki i dać mu rosnąć przez całą noc. Przed smażeniem doprowadzić do temperatury pokojowej.
- Ubić białka jaj na niezbyt sztywna pianę i delikatnie wymieszać z ciastem. Zostawić ciasto do wyrośnięcia na 10 minut
- Smażyć na patelnim na rozgrzanym oleju.
Smacznego



Dodaj komentarz