Marzenia Augusta Rusha

0
486
Rate this post

Marzenia Augusta Rusha

Za sprawą oszustwa dziadka (William Sadler), który nie chciał załamania kariery muzycznej córki (Keri Russell), chłopiec, nazwany później Augustem Rushem (Freddie Highmore) trafia do domu dziecka, rzekomo porzucony przez matkę. Dziecko mimo, iż w widoczny sposób odrzucone, nie wierzy, że może być niechcianym synem. Całym sobą ufa, że kiedyś odnajdzie rodziców, swój rodzinny dom i jego życie się odmieni. Obdarzony muzycznym geniuszem, wiedziony przez dźwięki muzyki, które słyszy w szumie łanu zboża na wietrze i stukocie kabli uderzającymi o dach wyrusza na poszukiwania. Właściwie wszystko, z czym się styka ma dla niego znamiona muzyki. Wszędzie chwyta rytm, który nieuchronnie doprowadzi go do równie uzdolnionych rodziców. Film Kirsten Sheridan porywa widza i mimo poruszonego tematu sieroctwa i okrucieństwa dorosłych, potrafi natchnąć nadzieją na lepsze jutro. Happy end w tym przypadku nie jest tylko kolejnym, cukierkowym hollywoodzkim zakończeniem. Stanowi pozytywne przesłanie, którego rolą jest podnieść na duchu i nauczyć, że wiara naprawdę może czynić cuda. A wymarzony dom rodzinny jest tym, czego w skrytości ducha wszyscy pragniemy. I co jest w rzeczywistości najcenniejsze na świecie. Niezależnie czy się jest geniuszem, czy idiotą, bogaczem czy biedakiem. W tej kwestii wszyscy jesteśmy równi.