Dlaczego jestem moto-blogerem?
Zastanawiacie się jak to w ogóle się stało, że zacząłem prowadzić poczytnego bloga motoryzacyjnego? No cóż, wszystko wzięło swój początek w dzieciństwie. Mój ojciec był bardzo oddany pasji jaką jest rozrywka motoryzacja. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień to mój ojciec przez całą Wigilię ubrany w kombinezon rajdowy trzymający na kolanach tłumik do syrenki.
Dorastałem w oparach benzyny, przy dźwiękach klekoczącego dwusuwowego benzynowego wolnossącego turbodiesla o iskrowym zapłonie samoczynnym. Pamiętam pewne upalne lato, gdy przez cały lipiec pomagałem ojcu wykonać tuningowy wydech z gazrurki i rynny.
Pamiętam moją dumę kiedy podwoził mnie do szkoły najgłośniejszą i najszybszą Syrenką w całej okolicy. Pamiętam też złość mamy kiedy Ojciec zużył cały tusz do rzęs, aby pomalować żarówki w tylnych światłach na czarno, zgodnie z obowiązującymi w latach dziewięćdziesiątych trendami mody tuningowej.
Niestety to hobby oraz rozrywka go zabiło. Zginął gdy przy prędkości 200 km/h pękły w jego syrence poszerzane skręcane felgi, samodzielnie wykonane z wiader ogrodniczych.