Fantavision
Oto jedna z dziwniejszych gier na Playstation 2, gier tak dziwacznych, jak tylko japońskie gry być potrafią. „Fantavision”, bo tak się owo cudo nazywa, pojawiła się na rynku równo z europejską premierą konsoli i niemal z miejsca zaszokowała wszystkich miłośników nowego oseska firmy Sony. Niestety nie był to szok pozytywny, to znaczy gra nie zaszokowała ani grafiką, ani grywalnością. Pod tymi bowiem względami „Fantavision” była klasycznym przeciętniakiem, przy którym dłużej niż kilka godzin spędzić nie wypada. Szokowała natomiast fabuła, a ściślej to, co miał robić gracz.
Szczerze mówiąc program firmy Sony, nota bene jeden z pierwszych, jakie zobaczyli Japończycy, jest bardziej rozbudowanym demem z dobudowaną opcją zabawy niż klasyczną grą. Rzecz nierozerwalnie wiąże się z Sylwestrem, z tym największym świeckim świętem, jakie co rok obchodzi ludzkość. Wtedy to w niebo lecą tysiące rac i fajerwerków, zaś ciemne na co dzień sklepienie rozświetla się lampionami jakby naprawdę było się z czego cieszyć. I te właśnie sztuczne ognie widzimy w „Fantavision”. Błyskają one sobie nad przewijającą się panoramą pogrążonego w morkach miasta, nad gigantycznych rozmiarów parkiem rozrywki, a nawet nad stacją kosmiczną, my zaś łapiemy je, łączymy w pary i detonujemy. Im większy wybuch, im silniejsze wrażenia estetyczne, tym więcej punktów trafia na nasze konto.
Proste? Owszem, proste, ale za to jakie piękne. Graficzne możliwości najbardziej nowoczesnej konsoli świata (do czasów premiery X-Boxa i Gamecube) są doprawdy imponujące i „Fantavision” prezentuje je w całej okazałości. Wspaniały lightsourcing, trójwymiarowa grafika, płynny scrolling i wiele innych efektów świetlnych tworzonych w czasie rzeczywistym tworzą niezwykle kolorową sieczkę, która wygląda dużo lepiej niż najbardziej nawet otrzaskany pecetowiec mógłby sobie wyobrazić (przynajmniej na razie, to jest w 2000 roku). Do tego dochodzi możliwość zmiany kąta nachylenia kamery oraz dynamiczne efekty pogodowe, pozostające nie bez wpływu na to, co się dzieje na niebie. Również i oprawa dźwiękowa jest przyzwoita, choć tu nie dokonał się wielki postęp – cóż bowiem lepszego niż krystalicznie czysty dźwięk prosto z CD można wymyślić? Dum’n’bassowa melodyjka kołysze całkiem nieźle, zaś odgłosy wybuchów są na tyle realistyczne, by przenieść grającego na podwórze, gdzie właśnie tłumy witają Nowy, Lepszy Rok.
Grę widziałem przez chwilę i przyznaję, że wygląda imponująco. Dużo gorzej jest z grywalnością, nawet w trybie dla dwóch graczy (split screen) nie jest tak wesoło, jak być powinno. „Fantavision” jest pięknym demem, ale chyba tylko demem. Z końcową oceną wstrzymam się jednak… gdy WIG przetestuje grę dokładniej (mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi), wówczas pojawi się jakiś dłuższy tekst i uczciwa, przemyślana nota na jego końcu. A na razie… rozejrzyjcie się za jakimś innym tytułem. PSX 2 ma gry drogie i warto jest bardzo dokładnie przemyśleć każdy zakup.