Apteka pod Orłem
Ta historia to dowód na to, że ludzi, którzy byli gotowi nieść pomoc Żydom w okupowanej Polsce nie było mało. Wręcz przeciwnie, jak w każdym społeczeństwie, jak w każdej sytuacji ekstremalnej zdarzają się przypadki nieludzkiego i barbarzyńskiego zachowania ale ja wierzę jednak, że przyzwoitość zwycięża !

I choć może zdarza się to rzadko i wolimy pamiętać to co okrutne, to historia Tadeusza Pankiewicza i jego “Apteki pod Orłem” dowodzi mojej tezy 🙂 Urzekła mnie ta historia 🙂 I chciałabym żebyście i Wy poznali historię mgr. farmacji, Polaka, który został w getcie i dzięki temu uratował nie tylko siebie ale i wielu swoich przyjaciół. I celowo nie użyłam stygmatyzacji ‘żydowskich” przyjaciół. Bo przecież jakie to ma znaczenie, kto jest jakiej narodowości w obliczu prawdziwych więzi, w obliczu życia i śmierci, w obliczu człowieczeństwa.
Pisząc to uświadomiłam sobie, jak uniwersalne jest to zdanie ! Przykro mi, że niestety antysemityzm i rasizm wracają i mają się w naszym kraju bardzo dobrze. Może za sprawą przyzwolenia, strachu i niewiedzy ? Może dlatego, że strachem ludzi jest łatwiej zarządzać ? Może dlatego, że “innych” bardzo łatwo obwinić o niepowodzenia, o biedę i kłopoty . A na “szczęściu” to jeszcze nikt nie zrobił politycznej kariery ! Naprawdę… historia lubi się powtarzać ! Uważajmy więc nie tylko na “pierwotniaki” ale i na własne emocje ! Tak, by nikt z nas nie musiał stawać przed takimi wyborami… takimi jak Tadeusz Pankiewicz w czasie okupacji hitlerowskiej.


W chwili utworzenia “dzielnicy żydowskiej” Tadeusz Pankiewicz stał się, z dnia na dzień mieszkańcem getta. Jako właściciel “Apteki pod Orłem” mieszczącej się ówcześnie przy ul. Zgoda 18 a dziś przy Placu Bohaterów Getta nieoczekiwanie stanął on przed wyborem : przenosić się… i co tu dużo mówić stracić wszystko, czy wszelkimi możliwymi sposobami spróbować zostać i ocalić dorobek swojego życia, jednocześnie tworząc miejsce, gdzie każdy mieszkaniec getta będzie mógł zwrócić się o pomoc medyczną.
Ponieważ “Apteka pod Orłem” była jedną apteką na terenie getta zrządzeniami losu, łapówkami i układaniem się z każdą ze stron Tadeusz Pankiewicz zdołał przemieszkać w krakowskim getcie dwa i pół roku. Na placu Zgody z okien swojej apteki obserwował wszystkie etapy życia getta.
Widział najokrutniejsze zbrodnie, pomagał jak mógł i jak umiał. Został światkiem i aż dziw, że przeżył. Spisywał swoje przeżycia by ocalić od zapomnienia czas, który w getcie krakowskim był koszmarem Żydów, koszmarem jego, i jego współpracowników, nie raz narażonych na śmierć.


Apteka pod Orłem
była według wspomnień większości ludzi -ambasadą , swoista placówką dyplomatyczną, reprezentująca “inny świat” w murach horroru. Stała się punktem zbornym wielu ciekawych postaci. O różnych porach i godzinach do apteki przychodzili najrozmaitsi ludzie różnego stanu i w różnym wieku. To tu czytano niemieckie gazety, dyskutowano, komentowano najnowsze doniesienia wojenne i oceniano sytuację polityczną. To tu wreszcie ustawiała się kolejka po leki, szukano schronienia i otuchy.



Jak to możliwe ?
Niemcy obawiali się epidemii, to przeważyło i Tadeusz Pankiewicz po spełnieniu szeregu warunków mógł zostawać na nocne dyżury w aptece. W dzień dołączały do niego pracownice : Irena Droździkowska, Helena Krywaniuk i Aurelia Danek. Pankiewicz podczas eksterminacji getta wspierał ludzi konkretną pomocą. Oddawał potrzebującym leki oraz materiały opatrunkowe, wspomagał żywnością, którą przemycał zza murów getta.
To jemu Żydzi powierzali wiadomości, ostatnie dyspozycje, polecenia oraz cenne rzeczy do przekazania najbliższym. Bardzo skrupulatnie wywiązał się z tego zadania i do dziś wspominany jest z ogromnym szacunkiem. Za swoją działalność 10 lutego 1983 r dostał order “Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Irena Halpern po wojnie wspominała, że kiedy była prowadzona na Plac Zgody na wywózkę, korzystając z nieuwagi pilnujących jej Niemców, schroniła się w aptece i dzięki temu przeżyła. To ona w 1957 roku zaprosiła Pankiewicza do Izraela i wystąpiła z wnioskiem o o przyznanie Pankiewiczowi odznaczenia.




Na prośbę rabinów przechwał w swojej aptece Tory , które oddał po wojnie Żydowskiej Komisji Historycznej. Liczne dokumenty osobiste , pamiątki i certyfikaty zachowane w aptece pomogły po wojnie ich nielicznie przeżyłym właścicielom na nowe życie. Codziennie też ryzykował własnym życiem i jak to w okupowanym kraju bywało, codziennie miał szczęście, że przeżył. Kilkakrotnie był na liście do wysiedlenia, kilka razy również był o krok od rozstrzelania, ale nie poddał się i tuż po likwidacji getta nadal pomagał… tym razem uciekającym z powstańczej Warszawy żołnierzom.
Tadeusz Paniewicz przez wiele lat był postacią zapomnianą i niedocenianą. Powodów oczywiście było kilka. Wojenna trauma często nie pozwalała ludziom wracać do wspomnień. I mimo, że książka, o której dziś Wam wspominam została wydana w 1947 roku to nadal postać autora była mało znana. Być może niewygodna w realiach powojennej Polski. Stosunki polsko-żydowskie nigdy nie należały do łatwych a po wojnie zostały “zamrożone” na tyle by świadectwa przyjaźni skrzętnie omijać w przedstawianiu wspólnej historii.
Tadeusz Pankiewicz pracował w swojej aptece do 1953 r . Po nacjonalizacji przenosi się do innej placówki a w miejsce apteki powstaje “Bar nadwiślański”.
“Z chwilą likwidacji getta istnienie apteki straciło właściwie sens. Zdawało mi się, że zostałem po tych dwu i pół roku życia w getcie jakby wysiedlony również do kraju wymarłych, do miasteczka opróżnionego z ludzi, gdzie kroki zabłąkanego na zamarłych ulicach budzą uczucie strachu, gdzie widok spotkanego człowieka przejmuje dreszczem “
Dziś “Apteka pod Orłem” to oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Apteka cieszy się dużym zainteresowaniem turystów. Jest skrupulatnie odrestaurowana i daje ważne świadectwo. Polecam
Anna Tamto
Dodaj komentarz