

Rzym-Pamiętnik z podróży
Jeśli oglądaliście „Rzymskie wakacje”, „Jedz, módl się, kochaj” czy „Zakochani w Rzymie” to nie powiecie mi, że po nich nie czuliście potrzeby odwiedzenia TEGO miasta, miasta -Rzym 🙂 On właśnie taki jest. Wyjęty z filmu. Wszystkie uliczki wydają się w pewien sposób zaczarowane, szczególnie wieczorem.
O wyjeździe dowiedziałam się od cioci prawie miesiąc wcześniej i od tego czasu myślałam tylko o tym. Ferie zimowe we Włoszech ? Marzenie ! Zaczęłam czytać o największych i najbardziej obleganych przez turystów zabytkach, a zalicza się do tego praktycznie wszystko. Corocznie stolicę Włoch odwiedza kilkanaście milionów turystów, a grzechem było by nie zobaczyć czegoś w Rzymie.




W końcu przyszedł wyczekiwany dzień wyjazdu. Pobudka wcześnie rano, nawet nie ze względu na poranny samolot, ale wszyscy nie mogliśmy się doczekać wyczekiwanego momentu wyjazdu ! Wchodzimy na pokład samolotu-podróż się rozpoczyna. Lot był spokojny, ale nic nie przebije widoków które towarzyszyły nam przy lądowaniu na lotnisku Fiumicino na obrzeżach Rzymu.
Do stolicy można było się dostać np. autobusami, które czekały na turystów przed lotniskiem. My jechaliśmy z firmą Terravision .Bilety zakupiliśmy przez internet jeszcze w Polsce. Jazda trwała niecałe 20 minut i po tym czasie wysiedliśmy dosłownie 10 minut drogi od naszego docelowego hotelu. Po zakwaterowaniu się i obeznaniu nieco w pokojach ruszyliśmy na „zwiady” po okolicy 🙂 . Chcieliśmy mieć jako takie pojęcie o mieście, no i znaleźliśmy rzeczy najważniejsze czyli: min. sklep ( jedzenia nigdy dość ! ) i metro. Było nam niezbędne, aby dostać się do większych zabytków, które są nieco rozrzucone po Rzymie. Wieczorem wróciliśmy do hotelu z głową pełnych pomysłów na następny dzień.


Na pierwszy ogień następnego dnia poszło Koloseum- punkt, na który czekałam najbardziej zaraz po Bazylice św. Piotra i fontannie di Trevi wywarła mnie dosłownie kolosalne wrażenie 🙂 . Choć jak zwykle wyglądało inaczej niż widziałam na fotografiach w Internecie. Identyczne odczucie miałam oglądając Piramidy w Egipcie. Oba te obiekty wyobrażałam sobie usytuowane na odludziu, zdała od zgiełku i ruchu, natomiast w rzeczywistości zastaliśmy Koloseum tuż przy jezdni, w centrum ruchliwego miasta, co o dziwo bardzo mi się jednak spodobało. Po pewnym czasie zauważyłam właśnie tą ciekawą cechę zabytków w Rzymie. Wszystkie są po prostu„wrzucone” w miejskie nowoczesne zabudowania i ulice. Może się to wydawać nieco dziwne, ale uwierzcie mi to wszystko do siebie pasuje. Jak się jest w Rzymie to codzienne przechodzenie obok historii miasta nie jest niczym wyjątkowym.


Idąc dalej w stronę schodów Hiszpańskich napotkaliśmy najmniejszego psa jakiego widziałam w życiu. Biegał za rzymianinem, który czekał w okolicy Koloseum na turystów chcących sobie zrobić z nim zdjęcie. Wszyscy na placu byli nim zachwyceni i to jemu robili zdjęcie, a nie zarabiającemu na życie modelowi 😀 . Wracając do schodów Hiszpańskich… trochę się nimi zawiodłam, były o wiele mniejsze i krótsze niż zakładałam, o wiele bardziej puste i zwyczajne. Dopiero patrząc z góry zobaczyłam ich prawdziwe piękno. Z tej perspektywy wyglądały zupełnie inaczej.


Kolejnego dnia poszliśmy zobaczyć słynne Forum Romanum. Najstarszy plac miejski w Rzymie, otoczony sześcioma wzgórzami. Odbywały się tam najważniejsze uroczystości publiczne w starożytności. Zrobiło ono na mnie niesamowite wrażenie. Wchodząc do niego mijało się miliony odłamków budowli-zniszczenia spowodowane przez trzęsienia ziemi. Jak spadły tak zostały. Panował tam spokój mimo ogromu ludzi chodzących wokół. Spacerując człowiek ich nie zauważał, ciągle patrząc wokół, tak aby niczego nie przegapić, pochłonąć każdy detal. To było niesamowite.



W końcu przyszedł czas na to, na co czekałam najbardziej Bazylika św. Piotra. Nawet dla osoby niezbyt religijnej jest to jedno z miejsc, których nigdy nie zapomni. Ja głównie ze względu na kopułę, którą można było dojrzeć z niemal każdego punktu w Watykanie. Widok ten podsycał tylko moją chęć zobaczenia jej. Napięcie narastało coraz bardziej z każdym dniem. Powiem wam szczerze to miejsce wydało mi się, jakby było z innego świata. Kolejka do wejścia do Bazyliki była tak długa, że przez moment myślałam, że to tylko mi się śni. Ustawiani w rządku ludzie zajmowali ¾ placu św. Piotra ! Przez moment chcieliśmy zrezygnować lecz “ogonek” posuwał się naprawdę szybko i weszliśmy po około 15 minutach czekania.


Było warto ! W środku czułam się przytłoczona wielkością wszystkiego i ilością detali przez które nie mogłam się zdecydować na co patrzeć. Powierzchnia bazyliki wynosi 30000 m kwadratowych. Sam kościół poprzedza przedsionek, nad wejściem znajduje się sala połączona z pałacem papieskim. Szczególnie przypadła mi do gustu nawa główna. Jej wysokość wynosi aż 46 metrów. Rozumiecie teraz, że nie sposób nie czuć się tam nie przytłoczonym :). Niesamowita możliwość zobaczenia, co jest w stanie zbudować człowiek. Jedna z piękniejszych budowli jakie widziałam w życiu.
Nie wymieniłam nawet połowy tego co widzieliśmy w Rzymie. Było tego naprawdę dużo i wymienianie za pewne zajęłoby mi dwa razy więcej miejsca niż zajęło teraz, ale w moim pamiętniku z podróży to są właśnie te najwspanialsze wspomnienia, coś co widzę słysząc słowo “Rzym”. Nie o to tu chodzi bym opisała wam wszystko co można zobaczyć w Rzymie, nie wiem zresztą czy byłabym w stanie opisać to słowami… chyba nie. To jest jedno z miejsc, które żeby sobie wyobrazić, trzeba zobaczyć. Nawet filmy nie są w stanie oddać jego piękna. 🙂




Anna To
Przydatne informacje możecie znaleźć na stronie : http://www.rzym.it/
Bilety do Muzeum Watykańskiego proponuje kupić przez internet : http://www.museivaticani.va/3_EN/pages/z-Info/MV_Info_Orari.html unikając w ten sposób gigantycznej kolejki.
Dodaj komentarz