Dziś panorama lat 90 tych. Dla mnie sentymentalna podróż w lata dzieciństwa, dla młodszego pokolenia zupełna abstrakcja 😉😊
Niedziela, która zdarzyła się w środę
To debiut literacki Mariusza Szczygła. Ten zbiór reportaży został pierwszy raz wydany w 1996 r. W tamtym czasie była to książka do bólu szczera, aktualna, dla czytelników, rzeczywista. Dzisiejsza Polska to już zupełnie inny kraj.
Lepszy ? Gorszy ?
Inny po prostu.
W 1996 roku wyszłam za mąż 👍😉 W 1996 roku zaczęłam pracę, pamiętam te Polskę doskonale.
Jednym z prezentów ślubnych był komplet noży Zeptera a znajomi pracowali w Amwayu. To był początek agencji reklamowych i pierwszych reklam kręconych w studio, w którym do dziś pracuje.
Teraz umieramy ze śmiechu oglądając reklamy telewizji satelitarnej lub szamponu do włosów. Na rynek polski wchodziły produkty, o których człowiek nie miał zielonego pojęcia -płatki do wycierania twarzy, podpaski ze skrzydełkami, mydełka Fa 😊 Coś niesamowitego !
Dlaczego o tym pisze ? Mariusz Szczygieł przypomniał mi te lata, gdyż książka
Niedziela, która zdarzyła się w środę
to zbiór reportaży opowiadające o trudnych czasach transformacji.
Autor świetnie dobrał tematy. Jest więc rozdział o Kościele Katolickim, o onaniźmie i stosunku ludzi do niego, o powstawaniu nowych firm, nauce przedsiębiorczości…o latach triumfu disco polo, sukcesu Amwaya i “wolności” w białych skarpetkach…dżinsu marmurkowego, złotych łańcuchów i adidasów…
Może ta muzyka to tylko trzy akordy …”ale tym ludziom trzeba było tych trzech akordów, żeby nie myśleć o tym co zrobić ze swoim życiem jutro ”
Coś wam to przypomina ?
Dobór tematów wydaje się niezrozumiały. Zupełnie “od czapy” jakby napisała dzisiejsza młodzież. Jednak nic bardziej mylnego. To zamierzony, genialny zabieg dzięki, któremu tak książka poszybowała w rankingach literackich na same szczyty.
Cechą charakterystyczną wszystkich reportaży zawartych w książce jest opowieść o konkretnych ludziach. Kiedy pod koniec książki zestawiamy ze sobą wszystkie opowiadania dostajemy świetny obraz polskiego społeczeństwa lat 90 XX wieku. Obraz boleśnie realny, pełen strachu, ale i nadziei. Przeżyliśmy to wszystko. Jedni się wzbogacili inni dużo stracili. Było przaśnie i swojsko bo :
“Murzyni wymyślili jazz, a Polacy disco polo”
w 1995 roku to największa atrakcja estetyczna w Polsce. w karnawale do katowickiego Spodka na polo galę przyszło 6 tysięcy osób, a dzień wcześniej na koncert Budki Suflera i De mono w to samo miejsce 1,5 tysiąca.
Disco polo zaistniała w zasadzie bez mediów, stała się najbardziej dochodowym biznesem… i do dziś sprawia radość i przyjemność większości narodu … ale już z wsparciem Telewizji Publicznej 😊
Wraz z transformacją przyszły nowości… przyszły zmiany w życiu codziennym a wraz z nim nowości w kuchni. I tak : poznaliśmy pizzę, makaron nie był już tylko dodatkiem do rosołu ale dotarło do nas spaghetti, kawa rozpuszczalna zastąpiła parzoną w szklance, a co najdziwniejsze, wsypywaliśmy do niej proszek przypominający śmietankę ! Takie nowości ! Przyszły też słodkie napoje i chipsy ! Samo zło.
Dlatego dziś moja zdrowa propozycja. Na cześć transformacji dziś przepis na pieczone chipsy z różnorodnych warzyw. Historia zatoczyła koło. Dziś modne jest nie to co nowe ale to co zdrowe 🙂
Przepis na chipsy :
- burak czerwony – 1 szt.
- marchew – 1 szt.
- korzeń pietruszki – 1 szt.
- korzeń pasternaka– 1 szt.
- suszone zioła prowansalskie – 1 łyżka
- oliwa z oliwek – 2 łyżeczki
- ziemniak-1 szt
Wszystkie warzywa kroimy w cienkie plastry (np. za pomocą obieraczki lub mandoliny) i przekładamy do miski. Dodajemy oliwę i zioła prowansalskie. Dokładnie mieszam. Plasterki warzyw w oliwie i ziołach rozkładamy na blasze wyłożonej pergaminem lub papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 1 godziny w piekarniku rozgrzanym do temperatury 160°C.
Upieczone chipsy odsączamy z nadmiaru oliwy na papierowym ręczniku. Podajemy, gdy przestygną.
Smacznego


Dodaj komentarz