Sama nie wiem, czy ta książka jest odkrywcza? Czy ciekawa? Czy przerażająca ?
Przyznaję się, kupiłam ją w promocji …i dlatego, że okładka wydawała mi się intrygująca 🙁 to małostkowe, ale tak było 🙂
Twórczości autorki nie znałam, nie czytałam bowiem “Małego życia”. Odłożyłam ją zatem na półkę , by poczekała w kolejce do przeczytania. Po kilku tygodniach pożyczyłam ją mojemu listonoszowi ( bo pamiętacie, że mój listonosz jest fascynatem książek i wielkim dla mnie autorytetem w dziedzinie literatury, wymieniamy się książkami jeśli tylko nadarzy się okazja). No więc listonosz przeczytał… i oddając stwierdził – fascynująca, intrygująca, inna.
Niech ją Pani natychmiast przeczyta i pogadamy ! No to tego samego dnia usiadłam do czytania i następnego dnia miałam już ją przeczytaną 🙂
” Jest kilka rzeczy, o których zapewne powinienem wspomnieć tytułem wstępu, zanim zaproszę czytelnika do lektury opowieści o nadzwyczajnym życiu Nortona. Chodzi wszak o historię, której sednem jest choroba.
Oczywiście Norton ujmie to lepiej niż ja, ale dostarczę czytelnikowi paru szczegółów o naszym bohaterze. Stwierdził on kiedyś, że jego życie nabrało sensu, dopiero kiedy wyjechał z kraju do U`ivu, gdzie miał dokonać odkryć, które odmieniły współczesną medycynę i przyniosły mu Nagrodę Nobla”
Norton Perina- główny bohater powieści jako 25 letni lekarz dostaje propozycję uczestnictwa w antropologicznej wyprawie do U`ivu. Jadąc w nieznany świat trochę z nudów, trochę z ciekawości, trochę z braku pomysłu na dalszą karierę niespodziewanie odkrywa, że życie w dżungli go fascynuje. Nieoczekiwanie również dla siebie i innych odkrywa anomalię – nigdy wcześniej niestudiowaną i nieopisaną, która cechuje tubylców. Odkrywa tajemnicę długowieczności.
Odkrycie Periny staje się jeszcze bardziej niezwykłe dzięki dwóm czynnikom: po pierwsze osoby dotknięte syndromem nie starzały się, lecz degenerował się ich mózg, po drugie ich przypadłość nie była wrodzona lecz nabyta.
Hmm … Ciekawi co dalej ? Dalej to już bywa różnie… czytelnikiem targają emocje, złość, zdziwienie, litość i wstręt.
Ludzie na drzewach
Powieść “Ludzie na drzewach” ogłaszano jako fabularyzowaną biografię Daniela Carletona Gajduska (1923–2008), współodkrywcy prionów – a ściślej, czynnika powodującego choroby kuru, Creutzfeldta-Jacoba i szalonych krów, który potem zidentyfikowano jako priony – uhonorowanego Nagrodą Nobla z fizjologii i medycyny w 1976 r., a dwadzieścia lat później prawomocnie skazanego za pedofilię.
Po odsiedzeniu niskiego wyroku Gajdusek wyjechał z USA do Norwegii i tam żył aż do 2008 roku, spisując pamiętniki. Niektóre fakty z życia Gajduseka są tożsame z faktami z życia głównego bohatera “Ludzi na drzewach” – główny fakt adopcji kilku dziesięciorga dzieci z Wysp Pacyfiku i sprowadzenie ich do USA- wychowanie i łożenie na ich utrzymanie aż do dorosłości wydaje się być aktem ogromnej empatii. I tu pojawia się problem … Zarówno Gajdusek jak i Norton Perina z powieści, zostają oskarżeni przez jednego z wychowywanych dzieci o gwałty i molestowanie.
Ciekawie ? Zaskakująco ?
Otóż tak … bardzo ciekawie i zaskakująco, bowiem autorce zajęło osiemnaście lat ukończenie i określenie wektora fabuły. Tę precyzję właściwie wyczytujemy wers po wersie, kartka po kartce. Powieść jest tak wiarygodna , z przypisami, wyjaśnieniami i opisami, że czyta się ją jak biografię. Sprawia to, że tę historię odczuwamy bardzo boleśnie. Ja osobiście miałam wrażenie, że bohater istniał naprawdę.
Ale wróćmy do Nortona Perina. Nie polubiłam go , a jednak ciekawiła mnie jego osobowość ! Bohater zafascynowany plemieniem, które miał badać zapomniał o wszystkim, o środowisku, ludziach, uczciwości i moralności. Czytając zadajemy sobie pytanie ; Jak daleko może posunąć się naukowiec by odkryć coś na miarę Nagrody Nobla ? Czy może zrobić wszystko ? Co to znaczy wszystko ? Gdzie jest moralność … i czy ona powinna być przeszkodą w odkryciach ?
Gdzie byłby świat i medycyna gdyby nie koszty jakie trzeba ponosić w imię nauki ? Tak, tak … takie pytania nasuwają się po przeczytaniu tej powieści… a czyta się z dużą przyjemnością.
Druga warstwa tej książki to osobiste, seksualne preferencje bohatera. Od początku powieści zauważamy, że coś tu nie gra…coś jest nie tak…ale jakby tuszujemy nasze obawy by przejść do szoku : otóż Norton Perina wielokrotnie wraca na wyspę.
Tam odkrył gen nieśmiertelność, tam wraca i obserwuje zmiany, urbanizację i biedę. A wszystko to z jego powodu, jego badań i sławy. Niby ze współczucia , niby z poczucia człowieczeństwa Norton adoptuje 43 dzieci ! Wyobrażacie sobie ! Uzależnia się od “nowych dzieci” -dodaje mu to siły i energii. Zagłusza poczucie winy wobec mieszkańców wyspy. Wciąż sprowadza nowe sieroty. Te z nim dorastają, mają dobre warunki życia, dostają szanse i wykształcenie. W czym tkwi zatem problem?
No właśnie ! Hanya Yanagihara tak skonstruowała powieść, że do końca, właściwie do ostatnich stron czekamy na finał ! Czy Norton Perina został słusznie skazany za pedofilię. Co działo się za zamkniętymi drzwiami domu naukowca ? Czy coś usprawiedliwia bohatera ?
I na tej płaszczyźnie autorka zostawia nas z moralnymi dylematami. Daje do myślenia, czy jeden dobry uczynek “kasuje” grzech ?
Powieść inteligentna, intrygująca, inna- niczym rozprawka o moralności dla inteligentnych 🙂
Anna Tamto
Dodaj komentarz