
Na naszym blogu himalaizm jest czymś o czym piszemy bardzo często. Książki o tematyce górskie, szczególnie biografię są, przynajmniej dla mnie czymś wyjątkowym i ważnym. Pokazują bowiem ile trzeba mieć w sobie siły i ambicji aby dążyć do zamierzonego celu.
Podejście Wojtka Kurtyki do wspinaczki można zrozumieć tak, że dla niego to nie był tylko sport, a po prostu sposób na życie i to życie “poza granice”. Cieszę się, że mogłam dowiedzieć się czegoś więcej o tym człowieku i mogę pochwalić się wiedzą większą niż tylko krótka wzmianka na onet.pl czy Wikipedii.
Jeśli alpinista robi karierę, idąc przez las trupów, to zamienia sztukę życia w sztukę umierania. Rozmowa z Wojciechem Kurtyką
Ta książka jest z gatunku tych, które czytamy i… do samego końca i nie mamy dość. Wspinaczka uczy pokory, szacunku do gór i otaczającego nas świata. W tym sporcie nigdy nie można robić nic na pół gwizdka. Wojtek Kurtyka miał niekiedy wręcz filozoficzne podejście do tego sportu. Góry nie były dla niego stadionami a katedrami.
Człowiek jest tak skonstruowany, że musi się bać. Jeśli się nie boi, to wpakuje się w tarapaty i straci życie. Naturalny jest też sprzeciw wobec własnego strachu. Poczułem to, kiedy byłem dzieckiem. A gdy pierwszy raz zetknąłem się z górami, bunt wobec własnej słabości połączony z fascynacją przyrodą obudził we mnie naturę alpinisty.
To podejście urzekło mnie w książce. Sam akt wspinania jest tylko częścią, małym elementem w sztuce. Przygotowanie, trening, tempo, rytuały podczas wspinania to wszystko sztuka sama w sobie. Sztuka wspinania się.
Anna To
“Kurtyka. Sztuka wolności ” -jakże ten tytuł pasuje do treści książki. W zasadzie wyraża od początku do końca to o czym jest ta lektura- o Kurtyce … a jak o Kurtyce to jednocześnie o wolności.
Świetna biografia wspaniałego himalaisty. Myślę, że to wspaniale, że tę niesamowitą historię nietuzinkowego, sportowego życia spisała amerykańska pisarka. Dzięki temu jest to lektura światowego formatu. Bernadette McDonald bowiem z dużym dystansem i szeroką perspektywą spogląda na Kurtykę i himalaizm.

Wojtek Kurtyka to niesamowity człowiek. Po przeczytaniu jego biografii po prostu polubiłam tego człowieka, jego styl życia i wartości jakie wyznaje. Jednocześnie czytając, strona po stronie nabierałam coraz większego szacunku do jego pasji, stylu i sposobu uprawiania wspinaczki górskiej.
Wniosek jaki nasuwa się po przeczytaniu tej biografii jest tylko jeden : oby więcej takich mądrych wspinaczy – pełnych świadomości i znajomości własnego ciała. Bo Wojciech Kurtyka jaki wyłania się z tej książki to mądry, pozytywnie zakręcony indywidualista, którego nigdy nie zgubiła próżność. Nie był też nigdy w górach samurajem, który myśli tylko o osiągnięciu celu.
Wręcz przeciwnie dla Kurtyki to sama droga była kwintesencją wspinaczki. Nigdy nie miał poczucia niższości, które w czasach kiedy on się wspinał często towarzyszyło Polakom. Wręcz przeciwnie- drwił z tej teorii. Odrzucał nawet teorię, że Polacy mają gorszy sprzęt- w latach siedemdziesiątych mogła to być przeszkoda, ale w połowie lat osiemdziesiątych zarówno on jak i jego koledzy mieli już dostęp do ekwipunku wysokiej jakości.
Ta książka to podsumowanie jego całego, himalaistycznego życia – opisy zdobywania szczytów, ustanawiania nowych rekordów, wyznaczania nowych górskich przejść. Ta książka to wszystko to co Wojciech Kurtyka chciał nam o sobie i swoim “górskim” życiu powiedzieć.
“Od pierwszych dni w skale Wojtek wykazywał naturalny talent do solowej wspinaczki. Miał spontaniczną, zwierzęcą potrzebę ruchu w górę, wspinał się szybko a towarzyszyła temu silna determinacja i potrzeba ekscytacji. “Daje mi to dreszcz emocji”, tłumaczył. Ale nie chodziło tylko o pomykanie w górę po skale jak jaszczurka. Wspinaczka solowa była także grą myśli. Bo kiedy słabł zwierzęcy instynkt, stawała się wyzwaniem dla umysłu”
Człowiek jaki wyłania się z tych 350 stron różnorakich przygód to nikt inny jak rozsądny indywidualista z wielką pasją, która nigdy nie przesłoniła mu podstawowej wartości-życia.
Książka jest świetnie wydana, ze zdjęciami , chronologią wybranych wspinaczek i bogatą bibliografią stanowi niezbędną lekturę dla każdego fascynata gór. Uważam też, że w obliczu ostatnich, tragicznych wydarzeń i bohaterskich wyczynów w Himalajach warta polecenia każdemu, by mógł poczuć tę magię, która towarzyszy temu spotowi, by mógł zanim oceni przeczytać o sztuce wolność w wykonaniu himalaistów.
“Przybycie do Afganistanu było jak cofnięcie się w czasie do średniowiecza. Gliniane ściany i klepiska pokryte najbardziej kunsztownymi dywanami o misternych wzorach i bogatej kolorystyce. restauracje z jedynie dwoma pozycjami w menu-pilawem i kebebem, zawsze przygotowanym z baraniny. Słodkawy zapach haszu na każdym rogu. Afgańskie wioski omiatało jakby starożytne tchnienie, były pozbawione ostrych krawędzi, które stępił czas, smutne i spowiłe. Ludzie także wyglądali na starszych niż w rzeczywistości, wyschnięci i zwiędli od słońca, wiatru i kurzu. Pustynni ludzie spaleni na kolor gliny. “To było najbardziej egzotyczne miejsce, jakie widziałem w życiu” -powiedział Wojtek ” /rozdz. Hindukusz -Bez smyczy/
Czyli na obiad można zrobić Kabuli Palaw czyli afgański pilaw 🙂 Danie swój smak zawdzięcza odpowiednio przygotowanemu ryżowi, gotowanemu w bulionie, a następnie powoli pieczonemu i podawanemu razem z marchewką, rodzynkami, orzechami oraz mięsem – zwykle jest to baranina. Jeśli jednak nie dostaniecie baraniny kurczak też się sprawdzi. Zapraszam po przepis.

Przepis na afgański pilaw -kabuli :
Składniki (na 6-8 porcji):
- 3 szklanki ryżu basmati
- 1/2 kg baraniny
- 2 duże cebule
- 1 szklanka bulionu
- 3 marchewki
- 1/2 szklanki migdałów
- 1 szklanka rodzynek
- 80 g mielonych pistacji
- 3 łyżki brązowego cukru
- 2 łyżeczki świeżo mielonego kuminu
- 1 łyżeczka świeżo mielonego kardamonu
- 1 łyżeczka świeżo mielonego czarnego pieprzu
- sól
- olej
- masło
Dodaj komentarz