Czego więcej nam trzeba ? Niczego ! Wystarczy kajak i przygoda 🙂 Bo pływanie kajakiem to super sposób na spędzanie wolnego czasu. Dodatkowo miłe towarzystwo, piękne okoliczności przyrody i pełnia szczęścia gotowa.
Dziś, w ten ostatni wakacyjny weekend polecam Wam książkę, z której bije optymizm, która dodaje energii i wywołuje uśmiech na twarzy. Jerzy Z.Sobolewski opisuje w niej swoje kajakarskie życie. W związku z tym otwierając te książkę szybko przenosimy się nad jeziora i rzeki, by razem z autorem popływać, popić piwo i posiedzieć przy ognisku.
Kajak i przygoda
Na pierwszy rzut oka wydawałby się, że ta książka to literatura tzw. “fachowa” lub dla pasjonatów tego sportu … ale zdecydowanie tak nie jest. To książka dla takich sentymentalnych ludzi jak ja, którzy cenią sobie dobre towarzystwo i naturę. Autor sprawnie i na luzie opowiada swoje kajakarskie życie. A ma co opowiadać ! Jeziora, rwące górskie rzeki, piękne rozlewiska i zatoki – czytając ma się wrażenie, że autor pływał wszędzie.
Jednak dla mnie największą wartością w tej książce są wspomnienia , a ściślej sprawę ujmując podejście autora do przeszłości. Lata swoich kajakarskich wyczynów opisuje z dystansem, humorem i jednoczesną świadomością, że czas nieuchronnie mija, on się zmienia, czasy się zmieniają a miłość do kajakarstwa zawsze ta sama.
Ta książka to lektura na jeden wieczór, dla spragnionych, sentymentalnych, którzy chcą choć na chwilę przenieść się do świata swojej młodości. Do świata, w którym biwakowało się gdziekolwiek, gdzie nie było termoaktywnej odzieży i żywności liofilizowanej. Do czasów, w których nie było smartfonów, bo nawet nie było telefonów komórkowych a jeśli ktoś pływał kajakiem to liczył się dla niego wspólnie spędzony czas i otaczająca natura. Oczywiście była rywalizacja, chęć osiągnięcia najlepszych wyników, jednak wyczuwam, że nie miało to nic wspólnego z dzisiejszym pojmowaniem sportu. Bo dziś jest moda na 100 % wszystkiego ! Bez kompromisów i przyjemności ! W tej książce takiego podejścia nie znajdziecie !
Czy w związku z tym, to książka dla “wapników” – otóż nie ! Bo kto pokaże naszym dzieciom jak było kiedyś ? Kto opowie o tym, że całym światem było wspólne spędzanie czasu, a gdy doskwierała samotność może było popływać kajakiem ? Że nie ważne było co się je, ważne z kim 🙂 a jedzenie tak naprawdę zdobywało się … łowiąc np.ryby ! Autor często korzystał z takich przywilejów spędzania czasu nad jeziorem. W menu kajakarzy często goszczą ryby , a te samodzielnie złowione smakują najlepiej.
Dziś więc karp, który też gościł na biwakowym stole autora.
Przepis na smażonego karpia :
Składniki :
- filety z karpia
- mąka
- olej
- sól
Wędkujemy 🙂 Łowimy karpia 🙂 Następnie go oprawiamy, skrobiemy i filetujemy 🙂 Dla bardziej wygodnych -kupujemy filety w dobrym sklepie rybnym. Następnie solimy je i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie obtaczamy w mące i smażymy na rozgrzanej patelni. Podajemy z warzywami lub chlebem .




Smacznego
Anna Tamto
Dodaj komentarz