Cóż mogę napisać o książce, która jest połączeniem reportażu, historii i kuchni ? No jak się domyślacie nic innego tylko :
BARDZO, bardzo polecam
Jak nakarmić dyktatora
Witolda Szabłowskiego to książka, która ma wszystko to za czym ja przepadam, bowiem jak wiecie, jedzenie bardzo dużo mówi o człowieku.
W tej konfiguracji jak się domyślacie najciekawsze okazuje się nie życie samych kucharzy, choć i to jest bardzo interesujące ale to, co i gdzie jedli jedni z najbardziej okrutnych dyktatorów świata.
Sam pomysł na taki reportaż uważam za genialny ale czytając widać, że zbieranie materiałów do tak ciekawego tematu to nie lada wyczyn.
Takiej książki nie da się szybko napisać.
Autor potrzebował kilku lat, dużo znajomości, świetnych relacji interpersonalnych, by usłyszeć historie, którymi później podzielił się pisząc dzisiejszą pozycję
Jak nakarmić dyktatora
Jak wiecie czytam dość dużo książek, conajmniej 40 rocznie …
Czytając o życiu innych, poznając nowe kultury, zachwycając się fikcją lub kompletując rzeczywistość, przy tak dużej ilość nie zawsze w pamięci zostają ich bohaterowie. Nie zawsze do nich wracam. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Zauważyłam, że myślę o kucharzach 😉, kucharzach dyktatorów.
To niesamowite, że wracam myślami do tych ludzi.
Witold Szabłowski zabiera nas do pięciu krajów. Tam poznajemy ludzi, którzy mieli wpływ na losy świata. Przesadzam ?
Skądże, przecież jedzenie to podstawa życia…a życie to wartość podstawowa… ale paradoksalnie nie dla naszych bohaterów.
W Kenii i Ugandzie poznajemy Otonde Oderę, kucharza prezydentów Ugandy Miltona Obote i Idziego Amina. Obaj pochodzili z plemienia Luo, z którego pochodził również ojciec Baracka Obamy. Krwawe wojny w Afryce zawsze mnie ogromnie przerażają. W dzisiejszej pozycji spojrzenie na afrykańskich despotów jest zupełnie inne … dosłownie od kuchni.
Naprawdę polecam
Jak nakarmić dyktatora
Która z tych opowieści wywarła na mnie największe wrażenie ?
Trudno wybrać … Jednak chyba największym zaskoczeniem była opowieść o Yong Moeun wieloletniej kucharce i powierniczce Pol Pota -przywódcy Czerwonych Khmerów.
W opowieści przyglądamy się człowiekowi, który odpowiadał za ludobójstwo, zamknął szkoły, szpitale, fabryki. Zdelegalizował pieniądz a ludzi przeniósł do obozów pracy. Czerwoni khmerzy zabijali za posiadanie okularów czy za bardzo “inteligentny” wygląd. Mordowali wszystkich, którzy sprzeciwiali się reżimowi, zagłodzili miliony ludzi.
Co widzimy w książce ? Obraz Pol Pota opisany przez Yong Moeun jest pełen spokoju, ciepła i zrozumienia. Obraz człowieka, który “urzekł ją swoim uśmiechem” .
To zadziwiające spojrzenie, które nadaje tej książce wielowymiarowości.
Co jedli dyktatorzy ? Jakie znaczenie mieli dla nich kucharze ? Co lubili ? Czego unikali ?
To wszystko i jeszcze więcej w dzisiejszej propozycji Witolda Szabłowskiego.
Jedno moim zdaniem łączyło wszystkich pięciu przywódców. Łączyło ich to co łączy nas wszystkich. Sentyment do kuchni z rodzinnego domu 😉
Abu Ali -kucharz Saddama Husajna niezwłocznie po tym jak zaczął pracować dla prezydenta poznał jego żonę Sadżidę. To od niej nauczył się gotować zupę, którą uwielbiał Husajn. Zupę rybną z Tikritu- rodzinnej miejscowości Saddama Husajna.

Abu Ali jest dziś jedynym człowiekiem na świecie, który umie ją gotować. Drugi jest oczywiście Witold Szabłowski. Następni zatem możecie być Wy 😉
Zapraszam zatem po przepis na
Zupa rybną Saddama Husajna:
Saddam nazywał ją złodziejską zupą rybną, bo podobno gotowali ją tikriccy złodzieje. Bierze się do niej nhajtłuszstszą rybę, gattana, ale wiem, że można spróbować zrobić ją i z innymi-łososiem lub karpiem.
Rybę trzeba pokroić na dwucentymetrowe kawałki, a potem obtoczyć w mące. Na spód garnka dajesz cebulę i odrobine oleju. Cebulę podsmażasz, potem kładziesz na nią jedna warstwę ryby. Posypujesz pietruszką. Na to kładziesz warstwę pomidorów, suszone morele, znów pomidory, rybę, migdały, znów rybę.
Warstwy układasz, jak chcesz, ważne tylko, żeby na dnie znalazła się cebula. I żeby w zupie był czosnek, pietruszka, migdały, morele i pomidory. Możesz też dodać trochę rodzynek.
Najpierw czekasz, aż wytopi sie woda z ryby i warzyw, które dodałeś. Gdy usłyszysz syczenie, które znaczy, że wody już nie ma zalewasz wszystko wrzątkie, aż przykryjesz najwyższą warstwę.
Po zalaniu wodą gotujesz jeszcze przez 15, 20 minut. Na koniec możesz dodać odrobina kurkumy.
A teraz moje spostrzeżenia po ugotowaniu zupy, którą uwielbiał jeden z najgorszych dyktatorów świata.
Otóż jest pyszna. Zrobiłam ją z karpiem. Nie dodałam właściwie żadnych przypraw prócz soli. Smaku nadały jej morele, które w połączeniu z pomidorami nadały jej świetnego wyrazu. Karp idealnie skomponował się z migdałami.




Zrobienie tej zupy to łatwizna a smak jest naprawdę nieziemski.
POLECAM


SMACZNEGO
Zobaczcie również:
Dodaj komentarz