

Blondynka na Zanzibarze
“Z samolotu wyglądał jak nieregularnego kształtu szmaragd rzucony w błękitną toń oceanu. Miałam ochotę chwycić go w dłoń, schować do kieszeni i zawsze nosić przy sobie”
“Spomiędzy obrazów wypełzł wąż. Ogromny, czujny napięty(…) wszyscy zaczęli uciekać, ja też, ale im szybciej biegłam tym mocniej czułam, że prawie mnie dotyka rozwidlonym głodnym językiem”. Tak zaczyna się jeden z dzienników z podróży autorstwa Beaty Pawlikowskiej “Blondynka na Zanzibarze”.
Ciekawie prawda? Ale zaraz, zacznijmy od początku. Początku, bo to nim właśnie była w moim życiu ta książka. Dostałam ją około 4 lata temu od mojej cioci, którą już dobrze znacie :). Początkowo trzymając ją w ręku, moją pierwszą myślą było: “ech przewodnik po Zanzibarze z fabułą “…. Myliłam się. To przez tę książkę wpadłam w pasję czytania książek autorstwa Beaty Pawlikowskiej.Tym sposobem dorobiłam się kolekcji niemal wszystkich książek z serii blondynki…i szczerze? “Zanzibar” jest u mnie na jednym z czołowych miejsc.
Patrząc przez pryzmat czasu myślę, że książka jest świetna dla kogoś kolokwialnie mówiąc „zielonego”. Niektóre lektury o tej tematyce przytłaczają zbędnymi datami, nazwiskami, wydarzeniami wypisywanymi ciurkiem, których i tak nie zapamiętamy. Tu autorka świetnie przemyca ważne informacje w niezwykle zabawnych, choć czasem mrożących krew w żyłach historiach. Swoje książki opatrza własnymi fotografiami i rysunkami. Krótki cytat oraz niewielkie rysunki pojawiają się co dwie strony i dają pewien rodzaj odpoczynku od ciągłego przemykania wzrokiem po linijkach tekstu.
Kolejną zaletą tej książki, jak i wielu innych z tej serii jest możliwość poznania nowych języków, a raczej wybranych użytecznych, obcojęzycznych słówek. Takie zabiegi umilają czytanie, przybliżają nam nieco tamtejszą mowę i pisownię. Poszerzanie wiedzy? Dla mnie jak najbardziej na plus. W książce możemy znaleźć też sporo przemyśleń Beaty Pawlikowskiej na temat życia, sensu podróżowania, a przede wszystkim szczęścia. “Szczęście bierze się z tego co czujesz, a nie z tego co masz, z tego co czujesz w stosunku do siebie i swojego życia” w jednym z wywiadów powiedziała Beata Pawlikowska. “Zdobywanie kolejnych brakujących punktów na liście pełnego szczęścia nigdy się nie kończy” -niby oczywiste, ale to chyba te wszystkie rozmyślania, w gruncie rzeczy proste, nieskomplikowane, ujmują mnie w jej książkach najbardziej. Bo tylko ci którzy doświadczyli w życiu najgorszych rzeczy mogą mówić o przeciwnościach losu. Należy zaznaczyć, że miarą człowieka nie jest to jak wiele doświadczył, ale to ile wniosków z nich wyciągnął. Podsumowując książka jak najbardziej warta kupna. Dała mi wyobrażenie o wyspie – jej klimacie i mieszkańcach.Teraz pozostaje spełnić marzenie i polecieć na Zanzibar.
Anna To
Przepis na Biryani z kurczakiem


To ja podarowałam tę książkę Ani. Dorastająca dziewczyna z marzeniami o podróżach powinna zacząć czytać :). Ale co? Literatura Beaty Pawlikowskiej była do tego idealna. Plan się powiódł. Ania złapała bakcyla i czyta, czyta i czyta….. “Blondynka na Zanzibarze” zainspirowała mnie do ugotowania potrawy popularnej na tej wyspie. Panie i panowie dziś Biryani z kurczakiem. Danie aromatyczne, pachnące przyprawami: goździkami, kurkumą, anyżem, gałką muszkatołową i kardamonem. W czasie gotowania w domu pięknie pachniało, a w czasie obiadu jeszcze lepiej smakowało.
Przepis na biryani z kurczakiem:
Składniki :
- 6 kawałków kurczaka (udka, podudzia )
- 2,5 szklanki ryżu basmati
- 2 duże cebule
- 4 łyżki oleju kokosowego
- pół szklanki mleka
- kilka nitek szafranu
- pęczek natki kolendry
- 1 łyżka soli
Składniki na marynatę do mięsa:
- 150 gr jogurtu naturalnego
- 2 łyżki startego imbiru i czosnku ( zmieszane razem w formie pasty)
- 1/2 łyżeczki chili
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka przyprawy gram Masala
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2 rozgniecione strąki zielonego kardamonu
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- pęczek kolendry
Przyprawy do ryżu:
- 1 łyżka soli
- kawałek cynamonu
- 2 liście laurowe
- 2 gwiazdki anyżu
- 2 strączki czarnego kardamonu
- 6 goździków
- 10 ziaren pieprzu
- 2 łyżeczki czarnego kminu ( shahi jeera)
Na oleju kokosowym smażymy cebulę aż do momentu zbrązowienia. Kawałki kurczaka zatapiamy w marynacie posypujemy kolendrą i odstawiamy do lodówki.
Ryż płuczemy i moczymy w wodzie 30 minut, następnie odcedzamy i gotujemy w wodzie z przyprawami. Do “zapakowania” przypraw użyłam kawałka bawełnianej szmatki zawiązanej gumką, którą wrzuciłam do wody. Ryż gotujemy 5 minut po czym odcedzamy.
Do teflonowego garnka na dno wlałam 2 łyżki oleju kokosowego, ułożyłam kurczaka wraz z marynatą, posoliłam i na wierzch rozłożyłam ryż, natkę kolendry oraz cebulę. Wszystko zalałam podgrzanym mlekiem z szafranem. Garnek szczelnie przykryłam pokrywką i na wolnym ogniu gotowałam ok 40 minut.
Cudownie aromatyczne Biryani gotowe. W sam raz na sobotę 🙂
Smacznego
Anna Tamto
Dodaj komentarz